Dziennikarze "Rzeczpospolitej" nie otrzymali sądowej zgody na zapoznanie się z aktami śledztwa w sprawie wypadku premier Beaty Szydło. Ekspertyzy biegłych są owiane tajemnicą.
Sąd w Oświęcimiu nie zgodził się, by "Rzeczpospolita" zapoznała się z aktami śledztwa, które dotyczą wypadku premier Beaty Szydło. Ekspertyzy przygotowane przez biegłych są zachowane w tajemnicy i pozostają poza zasięgiem opinii publicznej. Mimo, że śledztwo skończyło się dwa miesiące temu, sędzia nie pozwolił na wgląd do akt. - To niewątpliwe ogranicza mediom prawo do informacji i uniemożliwia im wyrobienie sobie oceny - skomentował prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.
Wiceprezes sądu Anita Szczebrowska-Pradid zgodziła się udostępnić wniosek prokuratury o warunkowe umorzenie sprawy, a reszty wniosku złożonego przez "Rzeczpospolitą", postanowiła nie uwzględnić. - Dostęp do akt sprawy nie stanowi realizacji prawa do informacji publicznej. Akta sprawy są zbiorem dokumentów o różnym charakterze, więc takich, które są informacją publiczną, jak i dokumentów, które nią nie są - powiedziała Elżbieta Witkowska, prezes Sądu Rejonowego w Oświęcimiu.