Około 100 uczestników propalestyńskiej demonstracji na bostońskim Northeastern University zostało zatrzymanych przez policję. Decyzję o rozwiązaniu protestu podjęły władze uczelni, tłumacząc ją antysemickimi hasłami, które miały być podnoszone przez uczestników. Nagranie z kampusu wskazuje jednak, że okrzyk był prowokacją ze strony kontrmanifestujących. Obecne protesty porównuje się do tych, które odbywały się na amerykańskich uniwersytetach podczas wojny w Wietnamie.
Propalestyńskie protesty trwają już drugi tydzień. Środowiska republikańskie apelują o interwencję Białego Domu, a do zaprowadzenia porządku ma być użyta Gwardia Narodowa. W całym kraju doszło do aresztowań setek studentów. Republikanie uważają, że zachodzi obawa o bezpieczeństwo żydowskich studentów. Konkretne żądania protestujących różnią się nieco w zależności od szkoły, jednak głównym jest kwestia, aby uniwersytety pozbyły się firm powiązanych z Izraelem lub przedsiębiorstw czerpiących zyski z wojny z Hamasem. Uniwersytety w dużej mierze nie chciały się na to zgodzić. To nie pierwszy raz, kiedy takie żądania są formułowane.