Właściciel każdego samochodu musi się liczyć z tym, że któregoś dnia jego pojazdowi przyjdzie oddać przysługę armii. Takie wezwanie to nie żarty: za zignorowanie go grozi kara. Armia interesuje się przede wszystkim terenówkami, ale nie pogardzi też mniejszymi samochodami, a także motocyklami czy samolotami.
"Działając na podstawie (…) zawiadamiam, że w dniu 20 kwietnia 2018 r. na wniosek (…) zostało wszczęte postępowanie w sprawie przeznaczenia rzeczy ruchomych w ramach świadczeń rzeczowych na uzupełnienie etatowych potrzeb, planowanych do wykonania w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny" – tymi słowami rozpoczęło się pismo, które przed kilkoma dniami otrzymał pan Marcin.
Przekładając z urzędniczego na polski: w razie konfliktu właściciel będzie miał obowiązek udostępnić swój samochód, by mógł być wykorzystany w działaniach wojskowych. Samochód może "zacząć służbę" także w czasie pokoju – w celach szkoleniowych.