Inwazja stalinowskiej Rosji na niewielką i słabą Finlandię miała być banalnie prostym przedsięwzięciem. Wręcz spacerkiem. Siła bojowa całej fińskiej armii nie przekraczała 300 tys. żołnierzy gotowych do walki. Mieli do dyspozycji około 40 przestarzałych czołgów i około 100 samolotów. W listopadzie 1939 r. sowieccy generałowie rzucili przeciw nim niemal 450 tys. żołnierzy, około 2,5 tys. czołgów i niemal 4 tys. samolotów. Mimo to wojna nie szła po myśli Stalina. Pomiędzy styczniem a marcem 1940 r. agresor zwiększył liczbę atakujących żołnierzy do miliona.
Wojna zakończyła się porozumieniem pokojowym, Finlandia straciła 9 proc. terytorium, ale zachowała niepodległość. Straty Armii Czerwonej były gigantyczne. Najnowsze i najbardziej precyzyjne badania mówią o 138 533 zabitych oraz 206 538 rannych i chorych. W sumie agresor stracił ponad 345 tys. żołnierzy, czyli niemal 77 proc. początkowych sił inwazyjnych.
Mimo długiej na niemal 1,4 tys. km granicy główne walki toczyły się na Przesmyku Karelskim, wzdłuż drogi Raate w regionie Kainuu oraz w najtrudniejszym do obrony regionie Kollaa. Do legendy przeszło pytanie dowodzącego tam generała Hägglunda "Czy Kollaa wytrzyma?", na co późniejszy bohater narodowy Finlandii, porucznik Aarne Juutilainen odpowiedział "Kollaa wytrzyma". I wytrzymała. Odcinek bronił się od 7 grudnia do 13 marca. A w dotrzymaniu słowa porucznikowi Juutilainenowi pomógł szczególnie jeden żołnierz. W ciągu zaledwie 98 dni Simo Häyhä zabił co najmniej 542 Rosjan, co do dzisiaj czyni go najskuteczniejszym snajperem w dziejach.