PiS najwyraźniej nie rozumie, że pranie mózgów to robota na pokolenia, a nie na jedną, a nawet dwie kadencje. W dzisiejszym świecie opanowanym przez internet nie może się to udać.
Od dłuższego czasu mamy do czynienia z zakłamywaniem historii przez partię rządzącą. Robi to nie tylko za pomocą wypowiedzi własnych członków, ale np. poprzez podległe fundacje, media czy choćby podręczniki szkolne. Kaczyński nie docenia jednak Polaków.
Komuniści starali się osiągnąć ten sam cel przez kilkadziesiąt lat, mając do dyspozycji nieporównywalnie większe środki, a nie osiągnęli de facto nic (poza gniewem społeczeństwa). Kaczyński, podobnie jak do niedawna Kościół katolicki (w sprawie pedofilii), stosuje taktykę niedzisiejszą, taką która nie może się powieść. O ile jeszcze kilkadziesiąt lat temu dało się kontrolować praktycznie cały przekaz jaki dociera do obywateli - wystarczyło podporządkować sobie gazety i telewizję, wprowadzić cenzurę - to teraz jest to po prostu niemożliwe. Jeżeli od początku nie ograniczało się obywatelom dostępu do Internetu, tak jak Chiny czy Korea Północna, to teraz jest to praktycznie niemożliwe. Dawniej ciężko było zweryfikować oficjalny przekaz, tera wystarczy kilka kliknięć. A obnażone kłamstwo dużo bardziej szkodzi rządowi niż niewygodna prawda. Dużo lepiej dla PiS-u byłoby przyznać, że czołowymi postaciami Marca 68’ był Michnik czy Kuroń. Teraz każdy obywatel może po prostu wejść chociażby na stronę Wikipedii i dowiedzieć się, że rząd chce coś przed nim ukryć. A to ów rząd kompromituje i czyni niewiarygodnym.