Służył w najbardziej elitarnych jednostkach wojskowych w Polsce. Dziś organizuje Selekcję – najbardziej wymagającą imprezę sprawnościową w kraju. WP opowiada, jak to jest być komandosem.
Wirtualna Polska: Służył pan w 56 Kompanii Specjalnej, zaliczanej do elity jednostek specjalnych na świecie. Co trzeba zrobić, by zostać komandosem?
Arkadiusz Kups: Uważam, że dziś słowo komandos się trochę zdegradowało. Teraz są komandosi w służbach ochrony kolei, w agencjach ochrony... Pamiętam jak startowałem do pracy do Dziwnowa (obecnie to JW Komandosów w Lublińcu), to było nas dwunastu na jedno miejsce. Wtedy ludzie, którzy szli do jednostek specjalnych nie robili tego dla kariery. Nie było takich perspektyw jak teraz. Ludzi pchał tam przede wszystkim etos, aby mieć ten czerwony beret, skakać na spadochronie, nurkować, być w elicie. Były też oczywiście preferencje finansowe - za rok ciężkiej pracy liczyły się dwa lata wysługi. Ale nie oszukujmy się, w tamtych czasach ludzie, którzy odchodzili po dwudziestu latach do cywila nie byli już całkowicie zdrowi.