„W trzy lata udało nam się zrobić wielokrotnie więcej niż koalicji PO-PSL przez długie osiem lat” – podkreślił Minister Obrony Narodowej podczas uroczystości podsumowania trzech lat rządów PIS w MON na warszawskim Okęciu. Skoro jest więc tak dobrze, to czemu jest tak źle? Mówimy: sprawdzam.
Podczas przemówienia w hangarze 1. Bazy Lotnictwa Transportowego, Mariusz Błaszczak podsumował działania MONu nie tylko za swojej kadencji, ale też swojego poprzednika, Antoniego Macierewicza. Zaznaczył, że dzięki PIS więcej budżetu ze skarbu państwa przekazywane jest obecnie na obronność. „Ostatnie trzy lata to wiele decyzji, które wyprowadziły nasze wojsko z ery marazmu” – czy tak jest w rzeczywistości? Przyjrzyjmy się kilku tym decyzjom.
Gdzie te podwyżki
Minister Błaszczak chwali się, że wynagrodzenia w MON od 2016 roku wzrosły średnio o 200 zł, przy czym podkreślił, że za rządów Platformy podwyżki były zamrożone. Mimo to, cywilni pracownicy resortu protestują i domagają się zwiększenia wynagrodzeń, które należą do najniższych w sferze budżetowej. Na protest głodowy zdecydował się m.in. Ryszard Stefan, pracownik ochrony magazynów wojskowych, którego sprawę w listopadzie szeroko opisywały media. „Po 45 latach pracy i służby moje wynagrodzenie zasadnicze wynosi, po tegorocznej podwyżce, którą resort obrony tak bardzo się szczyci, 2070 zł” – wyznał w rozmowie z Onetem pan Ryszard. Teraz, minister Błaszczak zapowiedział kolejne podwyżki na następny rok – średnio po 300 zł dla pracowników cywilnych i 500 zł dla wojskowych. Jak będzie w praktyce, zobaczymy.