Współcześnie prawie całość polskiego złota jest przechowywana w Londynie, jednak w okresie wojny, przebyło ono długą drogę po 10 krajach i 4 kontynentach. Celem ewakuacji, w którą zaangażowana była nawet pierwsza polska złota medalistka olimpijska, była ochrona kruszcu przed niemieckimi wojskami.
Budowa rezerw
Gdy po 123 latach zaborów powstało Państwo Polskie, zaczęto tworzyć instytucje pozwalające na normalne funkcjonowanie kraju. Jedną z nich był Bank Polski, który decyzją sejmu z 1924 r. stał się spółką akcyjną. Po nieco ponad dwóch miesiącach emisji akcji, jego współwłaścicielami zostało prawie 180 tys. obywateli, a dzięki ich wkładowi zebrano 20 ton złota i innych dewiz. Początkowo rezerwy były mocno eksploatowane przez ówczesnego Premiera i Minister Skarbu, Władysława Grabskiego, który musiał zmagać się z hiperinflacją. Rezerwy zostały odbudowane w drugiej połowie 1926 r. Ich rola była dla Polski bardzo ważna, ponieważ pozwalały one na zaciąganie pożyczek, odgrywających czołową rolę w scalaniu i odbudowie kraju. Oficjalne rezerwy złota Polski w 1935 r. wynosiły 80 ton i były niewielkie w porównaniu do np. Belgii, która będąc małym krajem, posiadała ich 560 ton.
Ucieczka przed wojną
Po wybuchu II Wojny Światowej we wrześniu 1939 r., podejmowano szybkie decyzje dotyczące ochrony rezerw polskiego złota, które stanowi cenny łup dla niemieckich wojsk. W tym okresie, na terenie kraju znajdowało się 75% kruszcu, z czego połowę trzymano w Warszawie, a pozostałe części ulokowane były w Siedlcach, Zamościu, Brześciu nad Bugiem (teren dzisiejszej Białorusi) i Lublinie. Dzień po inwazji na Polskę, 2 września, odbyło się ostatnie spotkanie akcjonariuszy Banku Polskiego, a dwa dni później, Rada Ministrów zadecydowała o ewakuacji rezerw z bombardowanej Warszawy i pobliskich Siedlec. Pierwsze plany związane z wywiezieniem złota nie przewidywały transportu za granicę kraju, władze miały zamiar jedynie przewieźć kruszec na wschód (do Brześcia nad Bugiem i Lublina), gdzie był bezpieczniejszy. Złoto zostało załadowane do ciężarówek, które przemieszczały się najczęściej pod osłoną nocy, a w czasie dnia odbywały postoje np. w parkach miejskich lub dworskich. Jedną z nich prowadziła Halina Konopacka, pierwsza polska złota medalistka olimpijska, której mąż zajmował się nadzorem transportu. Podczas drogi napotkano wiele przeszkód, a największą stanowiły mocno obciążone samochody, które znacznie przekraczały dopuszczalną nośność mostów. Z tego powodu dokonywano prowizorycznego umacniania ich słabych konstrukcji. Burzliwa sytuacja na froncie zmusiła wiceministra skarbu państwa do podjęcia decyzji o dalszej ewakuacji całości rezerw złota, które znajdowało się już w Brześciu. Ostatecznie, 13 września, transport z kruszcem dotarł do Śniatynia - miejscowości nieopodal ówczesnej granicy z Rumunią.