Tę historię można już teraz opowiedzieć, gdyż po ponad 10 latach ujawniono szczegóły: do izraelskiego Mossadu uśmiechnęło się szczęście i w ostatniej chwili dowiedział się, że sąsiednia Syria jest o krok od wyprodukowania bomby atomowej. Oto historia słynnego nalotu sprzed dekady, który zniszczył tajny syryjski ośrodek atomowy i prawdopodobnie uchronił świat od tragedii, piszą dla POLITICO Yossi Melman i Dan Raviv.
Nawet jeśli prezydent Donald Trump jest w stanie dogadać się z Kim Dzong Unem i Korea Północna obieca zamrozić, a nawet zdemontować swój program nuklearny, zawsze będzie istniała niepewność czy nie oszukuje.
Wystarczy zapytać Izrael, który pomimo posiadania jednej z najbardziej kompetentnych i aktywnych służb wywiadowczych na świecie, Mossadu, omal nie przeoczył, że ta sama Korea Północna pomogła zbudować reaktor jądrowy w sąsiedniej Syrii, kraju, który od zawsze postrzegany był przez Izrael jako najwyższe zagrożenie.
Amerykańskie CIA również to przegapiło, a teraz, niemal 11 lat po tym, jak izraelskie lotnictwo zbombardowało tajny syryjski ośrodek, izraelski cenzor wojskowy w końcu uchylił zasłonę tajemnicy i umożliwił reporterom opublikowanie wywiadów z uczestnikami tej operacji.