– Uwieczniona na pomniku Maria Kawalec nazywana jest "ochotnicką Nike". To chyba najbardziej znana ofiara Krwawej Wigilii. Zginęła, uciekając przed Niemcami przez osiedle Brzeźnie, gdzie dosięgły ją kule jednego z esesmanów. Na rękach miała wówczas niespełna roczną córkę Annę i kiedy upadała martwa w śnieg, w dalszym ciągu przytulała do siebie dziecko. W takiej też pozie odnaleziono obydwie po kilku godzinach i wspólnie pochowano w specjalnej większej trumnie, nie próbując rozdzielać ich zamarzniętych na mrozie ciał – mówi o tragicznych wydarzeniach z czasów wojny dr Dawid Golik, historyk krakowskiego IPN-u. Pacyfikacja podhalańskiej Ochotnicy w 1944 r. według różnych rachunków pochłonęła od 52 do 56 ofiar, głównie osób starszych, kobiet i dzieci.
Na temat Krwawej Wigilii wiadomo, że była ona odwetem, jaki przedsięwzięli Niemcy za zastrzelenie 22 grudnia 1944 r. dwóch esesmanów, podczas tzw. akcji aprowizacyjnej, przeprowadzanej w Ochotnicy, która de facto była rabunkiem żywności. Grasujący Niemcy zostali zaatakowani przez sowieckich partyzantów (podjęciu walki mieli sprzeciwiać się mieszkańcy wsi) a w potyczce zginęło dwóch niemieckich żołnierzy, w tym podoficer SS-Unterscharführera Bruno Koch. W Wigilię 23 grudnia (wtedy, według ówczesnych przepisów kościelnych przypadała ona na ten dzień) stacjonujący w Krościenku SS-mani przeprowadzili bestialską i bezwzględną pacyfikację wsi.