Korea Północna zażądała od Seulu wydania kilkunastu uciekinierek. Komuniści twierdzą, że wcale nie uciekły, ale zostały porwane przez południowokoreańskich agentów.
Pjongjang chce powrotu kobiet, które znalazły się na Południu dwa lata temu. Trafiły tam z Chin, gdzie pracowały w restauracji prowadzonej przez firmę należącą do komunistycznego reżimu (Korea Północna w ten sposób zarabia walutę wymienialną, która jest dla komunistów na wagę złota). Północ oskarża Seul o potajemne uprowadzenie 12 kelnerek i szefa lokalu, podczas gdy sąsiad z Południa twardo obstaje przy tym, że była to ucieczka.
Władze Korei Południowej powinny bezzwłocznie odesłać nasze kobiety do ich rodzin i w ten sposób okazać chęć poprawy stosunków między naszymi krajami - głosi komunikat opublikowany przez państwową agencję KCNA.