W ciemnej sali słychać strzały, wokół unosi się gęsty dym, a włączone stroboskopowe światła sprawiają, że błędnik szaleje. Operatorzy muszą odeprzeć atak napastnika, a później udzielić pomocy rannym. To jedno z zadań, jakie musieli wykonać komandosi z Lublińca podczas szkolenia medycznego przed wyjazdem na kolejną zmianę do Afganistanu.
W szkoleniu wzięło udział kilkudziesięciu żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów. Byli to przede wszystkim operatorzy z zespołu bojowego oraz żołnierze z pododdziałów zabezpieczenia i wsparcia – wszyscy przygotowują się do wyjazdu na kolejną zmianę polskiego kontyngentu wojskowego w ramach misji RSM w Afganistanie. Zajęcia z komandosami prowadzili ratownicy medyczni z lublinieckiej jednostki oraz instruktorzy Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego z Łodzi. Współpraca JWK i łódzkiego centrum rozpoczęła się dwa lata temu, gdy specjalsi i medycy wyjechali do Gruzji, by szkolić z medycyny pola walki tamtejsze siły specjalne.
– Kilkudniowe szkolenie podzieliliśmy na kilka etapów. Najpierw żołnierze mieli zajęcia teoretyczne, podczas których uczyli się o zasadach udzielania pierwszej pomocy dzieciom i dorosłym. Później wykonywali zabiegi resuscytacyjne na fantomach – opowiada „Mazi”, ratownik medyczny z Jednostki Wojskowej Komandosów. Kolejnym etapem było przypomnienie żołnierzom zasad opieki nad poszkodowanym na polu walki. Podczas szkolenia medycy mówili o wytycznych TC3 (red.Tactical Combat Casualty Care), czyli zasadach postępowania z rannymi na polu walki. – To wiedza absolutnie niezbędna każdemu operatorowi. Zwykle prowadzimy działania z dala od sił głównych, dlatego też nasi żołnierze muszą być perfekcyjnie wyszkoleni, także pod względem medycznym – mówi „Mazi”.