W środę około godziny 6 rano do domu Zbigniewa Maja weszli funkcjonariusze CBA. Były Komendant Główny Policji usłyszał łącznie 10 zarzutów, które obejmują okres od 1 stycznia do 10 lutego 2016 r., gdy podejrzany sprawował funkcję Komendanta. Nie przyznał się on do zarzutów. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Maj opowiedział o zaskakujących kulisach swojego zatrzymania, zapowiadając jednocześnie, że złoży na nie zażalenie.
Jak mówił dziennikarzom Maj, sytuacja z jego zatrzymaniem kojarzy mu się z tożsamą sprawą Barbary Blidy sprzed lat. Stwierdził on, że "został potraktowany jak bandyta", dodając, że złoży zażalenie na to zatrzymanie. W jego opinii: - 20 lat służyłem policji. Nie znam przypadku, by ktoś w ten sposób został potraktowany. Co więcej, po chwili dodał: - Uważam, że wczorajsze zajścia, od początku do końca, nie chcę powiedzieć, że były ukartowane, ale były na 100 proc. przygotowane.
Na poparcie tej teorii Maj przytoczył przykład: - Na pewno wczoraj państwo zwrócili uwagę, kiedy funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wychodząc z mojego, domu wynosili wielki kosz dokumentów. Sugestie medialne, z uwagi na ten wizerunek były takie, że ten kosz jest z dokumentami zabezpieczonymi u mnie. Ale nie szanowani państwo, ten kosz był przyniesiony wcześniej.