O kapitanie Henryku Żuku, szefie struktur wywiadowczych AK „Pralnia” i „Pralnia II” opowiadał prof. Jacek Czaputowicz, był minister spraw zagranicznych i badacz historii tych struktur.
PAP: Mija właśnie 75 lat od słynnego procesu I zarządu WiN. Sądzone tam były osoby, które są bardzo znane jako albo należące do dowództwa AK-DSZ-WiN, albo znane również z późniejszej działalności w opozycji w PRL, jak choćby Józef Rybicki czy Marian Gołębiewski. Chyba osobą najmniej znaną z tej grupy sądzonych jest Henryk Żuk. Tymczasem jego życiorys mógłby być kanwą filmu sensacyjnego. Zajmuje się pan badaniem dziejów grup wywiadowczych o kryptonimach „Pralnia”, „Pralnia II” i „Liceum”, w których Żuk odgrywał kierowniczą rolę. Dlaczego znalazł się wśród oskarżonych w procesie kierownictwa WiN?
Jacek Czaputowicz: Według oceny ówczesnych władz Żuk był ważną osobą w akowskiej i poakowskiej strukturze wywiadowczej. W grupie sądzonych na procesie I Zarządu Głównego on był najmłodszy, miał wtedy 30 lat. Był w stopniu kapitana nadanym przez płk. Rzepeckiego w lipcu 1945 r. Żuk nie należał formalnie w WiN, jego grupa „Pralnia II”, a potem „Liceum”, miały trochę inną drogę.