Kiedy w 2015 r. Zdzisław Raczyński pisał debiutancką powieść, nie przypuszczał, że wkrótce wiele z jego prognoz dotyczących Clinton, Sarkozy’ego czy Kaddafiego stanie się rzeczywistością. Jak udało mu się przewidzieć polityczną przyszłość?
Autor powieści "Harib" zaznacza, że choć jest mocno osadzona w realiach etnograficznych i historycznych, nie należy jej traktować jako literatury faktu. - Gdy zgromadzi się pewną wiedzę i doświadczenie, a także zaczyna rozumieć mechanizmy realnej polityki, z dużym prawdopodobieństwem można kreślić scenariusze przyszłości – przyznaje autor wydanego właśnie thrillera.
Natalia Dolęgło: Ile Zdzisława Raczyńskiego jest w Ronie Haribie, głownym bohaterze "Hariba"?
Zdzisław Raczyński: Niewiele, albo prawie nic. Ta postać na pewno moim alter ego nie jest. Harib jest bardziej przewodnikiem po światach, w których dzieje się akcja powieści. Jeśli natomiast chodzi o autobiograficzne wątki, to będąc dziennikarzem i dyplomatą, siłą rzeczy musiałem ten świat znać, "być w nim", analizować to, co się dzieje. Wiedzą, którą zdobyłem, chciałem się podzielić z czytelnikami, ale w możliwie lekkiej, atrakcyjnej formie literackiej, tak, by zainteresować potencjalnego odbiorcę.