Rada dzielnicy Dziesiąta wydała opinię ws. pomysłu PiS, by przedłużenie ul. Dywizjonu 303 nosiło imię Danuty Siedzikówny ps. "Inka". Przeciwko tej propozycji protestowali mieszkańcy.
Zmiana nazwy wymusiłaby na mieszkańcach dokonania korekt w księgach wieczystych, wymianę praw jazdy i dowodów rejestracyjnych. Koszt wyniósłby 50-60 zł, ale za wszystko zapłaciłoby miasto. - Istnieje taka uchwała Rady Miasta - przekonywał Piotr Popiel, radny PiS, który przedstawiał radzie dzielnicy pomysł swojego klubu.
Propozycja radnych PiS nie spodobała się mieszkańcom okolicznych bloków. Podkreślali, że spędzili tam niemal całe swoje życie i nie chcą żadnych zmian. - Nikt nas nie zapytał o zdanie, nie wywiesił żadnej kartki z pytaniem do mieszkańców. Absolutnie się na to nie zgadzamy i jeśli będzie trzeba, podejmiemy inne kroki - zapowiada pan Stanisław z bloku przy ul. Wyścigowej 18. - Chcę mieszkać na ulicy, na której mieszkam od urodzenia - dodaje kolejny mieszkaniec.