Amerykanie zgodzili się sprzedać nam 20 zestawów systemu rakietowego HIMARS. Radość psuje fakt, że nasza zbrojeniówka nie weźmie w projekcie udziału. Ponadto za każdym razem strzelając rakietami na 300 km, będziemy musieli pytać sojuszników w co strzelamy. Nasza armia nie "widzi" na taką odległość.
O zatwierdzeniu sprzedaży systemów HIMARS przez Departament Stanu USA poinformował na swoim Twitterze szef MON.
Minister Błaszczak pochwali się, że będziemy mogli dzięki nim razić cele bardzo odległe, co jest przełomowe dla naszego wojska. W piątkowych wypowiedziach powtarza też, że za dobrą cenę (655 mln dol.) udało nam się osiągnąć cel. Na ile jest to rzeczywisty powód do dumy?
- Tym zakupem realizujemy minimum minimów. Nie jest to skokowe podniesienie naszych zdolności. Oczywiście papier i telewizyjna kamera wszystko przyjmie, ale potrzebujemy co najmniej 3 dywizjonów, a kupujemy jeden - mówi money.pl Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i redaktor naczelny branżowego magazynu "Nowa Technika Wojskowa".