W marcu 1971 roku służby specjalne PRL w trybie pilnym sprowadziły do kraju jedno ze swoich źródeł. Był nim Andrzej Czechowicz, pracownik znienawidzonego przez ówczesną władzę Radia Wolna Europa. Szpiega postawiono przed kamerami telewizyjnymi w ramach szeroko zakrojonej akcji propagandowej, mającej doprowadzić do upadku rozgłośni. Nie udało się, a sam Czechowicz zapisał się w pamięci Polaków jako postać wyjątkowo kontrowersyjna. Dziś szykuje się do wydania książki.
Jakie jest pana pierwsze szpiegowskie wspomnienie?
To było w połowie lat sześćdziesiątych w Monachium, gdzie mieściła się siedziba Radia Wolna Europa. Czekałem na kontakt ze strony polskiego wywiadu. Był wieczór, siedziałem w domu sam, nagle zadzwonił domofon. Na dole stał jakiś mężczyzna. Powiedział, że jest w Niemczech przejazdem i ma dla mnie pozdrowienia z Polski, od rodziców. Wpuściłem go.