– Wyobraźmy sobie rozprawę sądową. "Oskarżam N., że ukradł mi rower" – mówi ktoś. "Na jakiej podstawie?" – pyta sąd. "Bo go oskarżam, a poza tym wszyscy wiedzą, że był złodziejem" – odpowiada powód. Taką właśnie wagę ma ten "Raport..." – mówi naTemat historyk Przemysław Wiszewski z Uniwersytetu Wrocławskiego.
1 września, w 83. rocznicę ataku nazistowskiej III Rzeszy na Polskę, poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zaprezentował trzytomowy "Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II Wojny Światowej 1939-1945".
Publikacja wzbudziła dużo kontrowersji jeszcze zanim się ukazała – m.in. dlatego, że podczas prac zespołu parlamentarnego PiS partia utajniła tożsamość współpracujących z nią naukowców. Po tym, jak "Raport..." się ukazał, doszły kolejne zarzuty.