Ramię w ramię przerzucali węgiel w nazistowskim obozie pracy. Jeden spod Krakowa, drugi z Jedlińska. "Byliśmy jak bracia, los nas rozdzielił, ale pozwolił przeżyć". Mimo upływu lat rozpoznali się podczas spotkania ofiar Holokaustu. I dowiedzieli, że obaj od lat mieszkają niedaleko siebie, w Ameryce
Niezwykle emocjonalne spotkanie 97-letnich Sama Rona i Jacka Waksala, bo tak obecnie nazywają się panowie, opisał pod koniec marca tego roku „Washington Post". W Południowej Florydzie odbywało się wtedy doroczne spotkanie zorganizowane przez Amerykańskie Muzeum Pamięci Ofiar Holokaustu. Sam Ron był jednym z honorowych gości, wygłaszał przemówienie. Z ponad 400-osobową widownią dzielił się swoimi tragicznymi wspomnieniami z czasów II wojny światowej. Padły słowa o pracy przymusowej w obozie w Pionkach pod Radomiem. Zareagował na nie Jack Waksal i zaczął wnikliwie przyglądać się twarzy 97-letniego mówcy. W końcu rzucił: - Przecież ja go znam.