Był jednym z pierwszych kawalerów orderu Virtuti Militari, ale na starość przeszedł na służbę cara. Jako namiestnik Królestwa Polskiego zaczął głosić uwielbienie dla Aleksandra I.
„Na murach Lipska legł bitewny pył, a w kraju dźwięczy melodyjka stara, że ten, kto wczoraj jakobinem był, jutro zostanie namiestnikiem cara” – śpiewał nieodżałowany Przemysław Gintrowski w piosence napisanej przez Jerzego Czecha. Smutna to puenta życia generała Józefa Zajączka, weterana wielu polskich wojen z Rosją, od konfederacji barskiej, przez bój w obronie Konstytucji 3 maja, do insurekcji kościuszkowskiej. Smutna puenta życia napoleończyka i generała Księstwa Warszawskiego, broniącego ziem polskich przed inwazją austriacką w 1809 r., trzy lata później zaś wyruszającego z wielkim cesarzem Francuzów na Moskwę, na tę „drugą wojnę polską”. Wojnę wielkich nadziei na odbudowę Rzeczypospolitej, w której Zajączek odniósł ciężkie rany. Nie minęły cztery lata, gdy jako namiestnik Królestwa Polskiego zaczął głosić uwielbienie dla cara Aleksandra I, a jego brata, wielkiego księcia Konstantego, ostrzegać przed skorym do buntu narodem polskim.