Dla Polaków w 1918 roku nie było oczywiste, jaką demokrację chcieliby mieć we własnym kraju. Powstało choćby pytanie, czy do współdecydowania o państwie dopuścić mniejszości narodowe - mówi prof. Andrzej Friszke. W sobotę w debacie "Sto lat niepodległości" w TVN24 historycy zastanawiali się, jak to się stało, że II Rzeczpospolita przeszła drogę od postępowej demokracji do rządów autorytarnych.
Polska w listopadzie 1918 roku, budowana przede wszystkim przez lewicę z (Józefem) Piłsudskim na czele, odradzała się jako państwo zdecydowanie demokratyczne. - Z prawem do głosowania dla wszystkich obywateli, (…), z zapewnionymi prawami wolności politycznej, związków zawodowych, prawem do strajków, do manifestacji, a także, do bardzo istotnych praw socjalnych - wymienia prof. Andrzej Friszke, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Polska, ale jaka?
Prof. Halina Parafianowicz z Uniwersytetu w Białymstoku, zwraca uwagę, że choć "idea niepodległości państwa polskiego miała spore poparcie w światowej opinii publicznej", to "inną sprawą był zakres terytorialny i granice, czy też forma ustrojowa Polski". - To już była wewnętrzna sprawa naszych rodaków - dodaje.