Nowy rząd przyjął pierwszy z dziewięciu projektów naprawy władzy sądowniczej: ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa. Jest tak pomyślana, żeby prezydent Andrzej Duda nie mógł jej łatwo odrzucić, choć wydaje mu się, że jego podpis uświęca nawet bezprawne procedury.
Ustawa, którą właśnie przyjął rząd, pozwoli powołać nową Krajową Radę Sądownictwa. Prezydent może zgłaszać obiekcje, że oznacza to przerwanie kadencji wybranych do niej 15 sędziów (ściślej neosędziów), ale ponieważ już raz, w 2017 r., podpisał ustawę o pisowskiej neo-KRS, przerywającą kadencję działającej wówczas Rady, byłby z takim argumentem niewiarygodny.
Tymczasem zmiany trybu wyboru sędziów do KRS wymaga od Polski szereg wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także wyrok TSUE, wyroki Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oprócz tego jest opinia Komisji Weneckiej i stanowisko Europejskiej Sieci Krajowych Rad Sądownictwa, która wykluczyła upolitycznioną neo-KRS ze swojego grona jako ciało pozbawione niezależności.