W przestrzeni publicznej co jakiś czas pojawia się problem osłony kontrwywiadowczej, jaką służby specjalne w naszym państwie mają (powinny) prowadzić wobec „ważnych osób” dla bezpieczeństwa i interesów państwa. Kiedy taka „ważna osoba” zamieszana jest w sytuację budzącą wątpliwości, pojawiają się pytania (najczęściej w postaci zarzutu) formułowane przez dziennikarzy, ekspertów (lub tzw. ekspertów), ale też bardzo często polityków nieprzychylnych „bohaterowi” danej sytuacji. Niezwłocznie pojawiają się również tezy, że „służby nie działają”, „służby nie potrafią”, a nawet, że „służby nie reagowały i nie informowały, ponieważ realizowały polityczne polecenie”.
Większość upublicznionych sytuacji nie posiada cech kontrwywiadowczych, czyli (definicyjnie) zabezpieczenia przed działalnością obcych służb specjalnych. To zazwyczaj nie obce służby specjalne stoją za kontrowersyjną, bądź nielegalną działalnością i problemami danej osoby tylko jej błędy, skłonności, a czasem czyny niezgodne z prawem związane z szeroko rozumianą aktywnością zawodową, polityczną, biznesowo-finansową, obyczajową czy towarzyską.
Dlaczego więc zagadnieniem takim miałyby się zajmować piony kontrwywiadu naszych służb specjalnych? Na takie pytanie już dziennikarze, eksperci i politycy nie odpowiadają. Być może, zatem powinno się mówić o osłonie antykorupcyjnej (chociaż nie każda sytuacja ma takie tło), osłonie biznesowo-finansowej lub osłonie obyczajowo-towarzyskiej. Czy z tego wynika, że powinno istnieć kilka osłon/tarcz wobec „ważnych osób” prowadzonych przez kilka instytucji (służb) czy może jedna kompleksowa, totalna osłona/tarcza? Oczywiście nikt do końca albo w ogóle tego nie wie (czasem nie rozumie), więc odpowiedź również w tym zakresie się nie pojawia. Natomiast motywacja wywołania zdarzenia medialnego lub politycznego ma charakter doraźny i często intencyjny.