Polskim generałom nie przelewało się po wojnie na emigracji. Tadeusz hr. Komorowski - „Bór”, niedawny dowódca Armii Krajowej, z żoną prowadził pracownię tapicerską. Stanisław Sosabowski, który dowodził naszymi komandosami podczas słynnego desantu pod Arnhem, był magazynierem. Stanisław Maczek, bohater bitwy pod Falaise, pracował jako barman, przez co Anglicy i Szkoci nie kryli zdumienia, gdy niektórzy goście hotelowi stawali przed nim na baczność i salutowali.
Żelazna kurtyna sprawiła, że żołnierze walczący na Zachodzie nie kwapili się do powrotu do Polski rządzonej przez Gomułkę i Bieruta. Wskutek zdrady jałtańskiej wybierali tułaczkę emigracyjną i – zwykle bez pieniędzy i znajomości języków – wszystko zaczynali od zera. Ich dramat najlepiej wyraził Jan Lechoń pisząc o żołnierzu, który „zdobywszy wolność innym dłońmi skrwa-wionemi dowiedział się nareszcie, że sam nie ma ziemi”. Wśród tych rozbitków byli wyżsi oficerowie, których losy opisał Szymon Nowak w książce „Niechciani generałowie” wydanej przez Frondę.
Gen. Stanisław Maczek
Pochodzący spod Lwowa Stanisław Maczek był urodzonym czołgistą i dowódcą. Przed wojną dowodził słynną 10 Brygadą Kawalerii. Podczas kampanii wrześniowej nie poniósł żadnej porażki. Przedarł się najpierw do Francji, a potem do Anglii, gdzie stanął na czele 1 Dywizji Pancernej, która ruszyła do boju po inwazji aliantów w Normandii latem 1944 roku. Podczas pamiętnej bitwy pod Falaise „czarne diabły” gen. Maczka miały być korkiem do butelki, w której zamknięto znaczne siły niemieckie. Po krwawych, zaciętych walkach nasi pancerniacy ruszyli w pościg za Niemcami wyzwalając m.in.