Prezydent Rosji Władimir Putin zaprzeczył w piątek ustaleniom międzynarodowej grupy śledczej, zgodnie z którymi malezyjski samolot nad wschodnią Ukrainą został zestrzelony w roku 2014 pociskiem rakietowym pochodzącym z Rosji. Oświadczył też, że Moskwa nie została dopuszczona do śledztwa w tej sprawie.
Rosyjski prezydent uczestniczył w piątek w debacie w Petersburgu. Pytany przez prowadzącego, czy - jak twierdzi międzynarodowa grupa śledcza - malezyjski samolot został strącony pociskiem rakietowym pochodzącym z Rosji, Putin odparł: - Nie, oczywiście.
Oznajmił, że w ogłoszonych w czwartek wnioskach śledczych "nie ma niczego, co budziłoby zaufanie" Rosji. Podkreślił, że aby takie zaufanie zaistniało, potrzebny byłby "pełnowartościowy udział" Rosji w dochodzeniu. Zarzucił prowadzącym śledztwo, że nie przyjmują argumentów, które zdaniem Moskwy powinny zostać uwzględnione. Zaznaczył, że Rosja chce wziąć "pełnowartościowy udział" w dochodzeniu.