Tak zwane Sonderkommanda były ostatnim kręgiem piekła nazistowskich obozów zagłady. Niemcy wykorzystywali grupy żydowskich więźniów do obsługi komór gazowych, a potem grabienia i palenia zwłok ofiar. 7 października 1944 r. członkowie Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau podnieśli bunt przeciwko swoim oprawcom.
W 1944 r. nazistowska fabryka śmierci Auschwitz-Birkenau pracowała na najwyższych obrotach. Wiosną tego roku w komorach gazowych zginęło 350 tys. Żydów węgierskich, którzy stanowili jedną trzecią ogólnej liczby ofiar obozu. Jednak pod koniec lata transportów przychodziło coraz mniej i więźniowe Sonderkommando zdawali sobie sprawę, że wkrótce przyjdzie kolej na nich jako bezpośrednich świadków zbrodni. W ten sposób narodziła się inicjatywa zorganizowania buntu i ucieczki, które miały objąć cały obóz. Na czele konspiratorów w Sonderkommando stanęli Żydzi polscy: Załmen Gradowski, Lejb Langfus, Załmen Lewental, Abram i Szlomo Dragonowie, Jankiel Handelsman i Józef Dorębus. Dzięki kontaktom z obozową organizacją podziemną udało im się zdobyć trochę materiałów wybuchowych, z których skonstruowali prymitywne granaty.
Obawy więźniów nie były bezpodstawne. Już we wrześniu Niemcy zamordowali 200 członków Sonderkommando, a 7 października konspiratorzy zdobyli informację o planowanym przeniesieniu kolejnych 300 rzekomo do innego obozu. To zmusiło ich do natychmiastowego działania.