Więcej tu znaków zapytań i wątpliwości, nie potwierdzonych niezbicie faktów. Wiadomo na pewno, że doszło do rzezi rosyjskich najemników. Kto ich wysłał? Po co? Tutaj mamy różne wersje. Wszystko wskazuje na to, że kilkuset obywateli Rosji zostało potraktowanych jak zwykłe „mięso armatnie” w rozgrywce Moskwy z Waszyngtonem.
Po raz pierwszy od czasów wojny w Wietnamie, gdy sowieccy wojskowi zestrzeliwali amerykańskie samoloty, doszło do bezpośredniego zbrojnego starcia Rosjan z Amerykanami. Nie było to regularne rosyjskie wojsko, ale rosyjskich najemników w Syrii też można uznawać za zbrojne ramię Moskwy.
To ramię amerykańskie lotnictwo odcięło, a zabieg trwał nieco ponad trzy godziny. Do masakry 7 lutego doszło, ponieważ zgrupowanie syryjsko-rosyjskie złamało obowiązujące reguły. Władimir Putin chciał przetestować Amerykanów, przy okazji pomagając zaprzyjaźnionemu biznesmenowi. Dlaczego akurat teraz? Z dwóch powodów: zmiany sytuacji w regionie po rozpoczęciu tureckiej ofensywy na Afrin oraz załamania się rozmów ws. kontroli nad złożami naftowo-gazowymi w prowincji Deir ez-Zor.