Polskie władze przyznają chcą się otworzyć na lekarzy z tak zwanych krajów trzecich, także ze Wschodu. Magazyn "Polska i Świat" donosi, że są plany, by zamiast nostryfikacji dyplomów lekarzy między innymi z Ukrainy objął tak zwany ogólny system uznawania kwalifikacji, który stosuje się dla obywateli Unii Europejskiej.
Witalij Iwasenko kończył medycynę w Kijowie, a potem przez kilka lat pracował jako lekarz na Ukrainie. Zrobił specjalizację z chorób wewnętrznych i postanowił zdobyć pracę w Polsce. Okazało się jednak, że to zadanie dla wytrwałych. Zasady ustalają uczelnie
- Macie tu naprawdę taki dobry przesiew, no nie każdy za pierwszym razem może zdać - przyznaje Iwasenko. Witalijowi się udało, ale cały proces trwał kilka lat. Najpierw zdać trzeba egzamin z języka polskiego, potem nostryfikować dyplom - czyli zawalczyć o uznanie tego ukraińskiego dyplomu za równoważny z polskim.