W Służbie Ochrony Państwa, która zastąpiła BOR brakuje doświadczonych ludzi, ale uruchomiono wykrywacz kłamstw. - Panuje atmosfera strachu. Komendant może go użyć wobec każdego. Wzywają po dwóch – słyszymy. Według naszych informatorów od funkcjonariuszy zebrano też oświadczenia majątkowe.
Obowiązująca od lutego ustawa o Służbie Ochrony Państwa, która zastąpiła Biuro Ochrony Rządu, ze względu na brak rozporządzeń w wielu aspektach jest martwym prawem. Przez kilka miesięcy nie działał też przepis umożliwiający użycie wykrywacza kłamstw. Sytuacja uległa zmianie, bo – jak twierdzą nasze źródła w SOP – w maju wariograf był już czynny, ponieważ udało się znaleźć osobę, która jest uprawniona do jego obsługi.
- Wariograf jest obsługiwany przez funkcjonariuszkę, która wcześniej przyszła z innej służby. Wzywają po dwie osoby. To kandydaci do służby. Chcą uzbierać grupę, która mogłaby zacząć kurs zerowy (początkowy – przyp. WP) – mówi anonimowo funkcjonariusz SOP.