Polsce do dziś mało się mówi o tym, że bohaterskim pilotom z Dywizjonu 303 po wyjściu z samolotu trzęsły się ze strachu ręce. Albo, że żołnierze podziemia pili na umór. W Rosji podobnie - weterani wojenni nie mogli mówić o swoich problemach i lękach, które przeżywali. Skutki tego są opłakane.
Aleksander Sławiński: Wśród Polaków wracają lęki, które zdawały się należeć już do przeszłości. Boimy się wojny atomowej, agresji Moskwy, tego że nasz kraj stanie się polem bitwy. Czy to znaczy, że rany, które powstały w czasie II wojny światowej po 1945 roku. wciąż się nie zabliźniły?
Marcin Zaremba*: Napady strachu w reakcji na ryk samolotu, ataki paniki, powracające koszmary senne to wszystko Polacy wynieśli z II wojny światowej. Ale te obawy nie zawsze były czymś irracjonalnym. Weźmy lata 60., gdy Polacy przygotowywali się do wojny w czasie kryzysu kubańskiego, masowo wykupywali produkty w sklepach. Czy naprawdę byliśmy wtedy daleko od wojny światowej? A dziś? Przecież niemal na żywo możemy oglądać relacje z brutalnego konfliktu, słuchać słów rosyjskich polityków, od których włosy stają dęba. Mamy więc zupełnie dobre powody, by się bać.