W Berlinie rozpoczął się dziś (24.04.2018) proces domniemanego wietnamskiego szpiega, oskarżonego o uczestnictwo w porwaniu i uprowadzeniu z Niemiec do Wietnamu swojego rodaka.
Ta sprawa przypomina rywalizację wywiadów i innych tajnych służb w czasach Zimnej Wojny, powieści szpiegowskie Johna le Carré, albo filmy sensacyjne. Wiceszef wietnamskiego wywiadu Duong Minh Hung przybył osobiście do Berlina aby pokierować akcją grupy swoich agentów, którzy w biały dzień, w samym sercu miasta 23 lipca 2017 porwali na ulicy swojego rodaka, wciągnęli go siłą do samochodu i potajemnie wywieźli z Niemiec.
Ich ofiarą był Trinh Xuan Thanh, były szef firmy związanej z państwowym koncernem petrochemicznym PetroWietnam, któremu zarzuca się spowodowanie strat w wysokości około 125 mln euro. Wskutek tych oskarżeń Thanh w 2016 roku utracił mandat w Zgromadzeniu Narodowym, czyli parlamencie, i został wykluczony z Komunistycznej Partii Wietnamu. Udało mu się jednak zbiec do Niemiec. Zatrzymał się w Berlinie, gdzie czuł się bezpieczny po złożeniu wniosku o azyl. Porwanie "nastąpiło na polecenie Komunistycznej Partii Wietnamu, a mówiąc ściślej, jej kierownictwa" - twierdzi Petra Schlagenhauf, adwokatka uprowadzonego Wietnamczyka.