Sąd uznał, że Izba Dyscyplinarna, która zawiesiła Tuleyę nie była sądem, a jej orzeczenia są nieistniejące i nie wywołują skutków prawnych. To ważny wyrok, bo łódzki sąd pominął decyzję również kwestionowanej nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej o odwieszeniu Tulei i sam ustalił jego status sędziowski.
To symboliczne, ale ważne zwycięstwo sędziego Igora Tulei z Sądu Okręgowego w Warszawie, który jest jednym z symboli wolnych sądów. Jego pełnię praw sędziowskich i bezprawne zawieszenie przez Izbę Dyscyplinarną potwierdził Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia.
Wyrok zapadł 14 lutego 2024 roku. Wydała go sędzia Dagmara Garnczarek, która orzekła, że Izba Dyscyplinarna nie była sądem. Nie mogła więc ona skutecznie zawiesić sędziego, bo jej orzeczenia nie istnieją.
Sędzia powołała się na orzeczenia TSUE i SN – w tym historyczną uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku -, w których podważono legalność Izby Dyscyplinarnej, neo-KRS i dawanych przez nią nominacji neo-sędziom (a tacy sędziowie zasiadali w Izbie Dyscyplinarnej).