100 tys. protestujących z całej Argentyny dotarło do Buenos Aires, aby zaprotestować przeciwko największej od 20 lat drożyźnie w kraju.
Organizatorzy masowego protestu oskarżają o pogorszenie sytuacji płacowej m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który narzucił Argentynie niekorzystne warunki spłaty jej długu w wysokości 44 mld dolarów zaciągniętego jeszcze za rządów prawicowego prezydenta Mauricio Macriego (2015-2019).
Ogłoszony w marcu indeks cen detalicznych w Argentynie wskazuje na ich wzrost w porównaniu z marcem ubiegłego roku o 55,1 proc. – najwyższy w całym regionie.
Uczestnicy wielkiego wiecu "pikiet" organizacji związkowych i społecznych pod siedzibą rządu lewicowego prezydenta Alberto Fernandeza przybyłych z 24 dystryktów kraju demonstrowali pod nieobecność przebywającego z oficjalną wizytą w Paryżu lewicowego prezydenta Alberto Fernandeza pod hasłem "domagamy się godziwej pracy i płacy, żądamy godnych emerytur".