Tą tragedią żyło całe Podkarpacie. W katastrofie śmigłowca w Cisnej zginęli policjanci, pracownik policji i żołnierze-piloci. Lot odbywał się w związku z tajemniczą sprawą zwłok kobiety, znalezionych w skrzyni. Policjanci chcieli poszukać świadków zbrodni za pośrednictwem magazynu 997 w TVP2. Razem z ekipą telewizyjną przylecieli śmigłowcem na miejsce porzucenia zwłok.
W tym roku przypada 30. rocznica katastrofy śmigłowca w Cisnej, w której zginęli policjanci, pracownik policji i żołnierze-piloci. Wczoraj, w związku z obchodami Święta Policji, przy obelisku upamiętniającym katastrofę wygłoszony został „Apel poległych". Była salwa honorowa i wiązanki kwiatów na obelisku upamiętniającym ofiary katastrofy śmigłowca.
Zagadkowe zabójstwo
Był 25 listopada 1990 roku. Mieszkaniec bieszczadzkiej wsi Dołżyca, który wracał z lokalu wyborczego w Cisnej, spostrzegł leżącą opodal drogi drewnianą skrzynię. Ciekawość nakazała mu zajrzeć do środka. Kiedy odbił kamieniem wieko, jego oczom ukazał się makabryczny widok. W skrzyni spoczywały zwłoki kobiety. To był początek śledztwa w sprawie, jak się później okazało, zabójstwa 57-letniej kobiety, która w niejasnych okolicznościach zaginęła kilka tygodni wcześniej. Ustalenia policjantów z Krosna, którzy wyjaśniali tę sprawę, wiodły do Rzeszowa, w okolice ówczesnego sklepu PEWEXU przy ul. Piłsudskiego, bowiem w jego rejonie kobieta dorabiała handlem walutami.