Nie jest to stanowisko Moskwy, ale władza te nastroje podsyca. Niech sobie ludzie dyskutują, dobrze myślą. Nie ma żadnych głosów antywojennych, i o to chodzi.
Co jakiś czas specjaliści i amatorzy od tzw. OSINT, czyli zbierania informacji o charakterze wywiadowczym z otwartych źródeł, wieszczą koniec rosyjskich zapasów sprzętu ciężkiego. Rosjanie faktycznie opróżnili magazyny, a połowa (jeśli nie więcej) produkcji trafia do Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, gdzie są formowane nowe jednostki. Do Ukrainy trafia reszta i to, co wyremontowane (z zapasów i po ewakuacji z pola walki).
Oczywiście braki są wyraźne, ale to nie zmienia sytuacji. Rosjanie ruszają do szturmów na motocyklach, starych ładach wyciągniętych ze szrotu i naprawionych własnym sumptem, licznych chińskich łazikach Desertcross 1000-3 i po prostu pieszo. Co gorsza, to się sprawdza. Wykrwawianie ukraińskich wojsk trwa mimo zwiększonych strat własnych. Tylko czekać, aż pojadą na osiołkach, które im wydano do wspomagania logistyki. Taka swoista szarża lekkiej brygady.