- Jest zarzut niedopełnienia obowiązków w związku z finansowaniem całości inwestycji. Podjęto decyzje o powstaniu nowych bloków bez zabezpieczenia. Wyłożono prawie 1,3 mld zł, po czym zrezygnowano z tej budowy. Pieniądze zostały zmarnowane. To jest olbrzymia niegospodarność - mówi prezes NIK w nowym wywiadzie, opowiadając o sprawie elektrowni w Ostrołęce.
Marian Banaś w dużej części rozmowy z "Gazetą Wyborczą" broni się przed oskarżeniami. - Wielu ludzi, także w partii władzy, mnie zna i doskonale wiedzą, że wokół mnie toczy się polityczna gra. A opowieści o rzekomym moim kryminalnym działaniu czy mojej rodziny to insynuacje - mówi Banaś. Uważa, że ludzie z PiS nie podnieśliby ręki w głosowaniu za uchyleniem mu immunitetu.
- To jest śmieszne. Całe życie ciężko pracowałem, w przeciwieństwie do wielu ludzi w PiS, którzy zarabiają krocie w spółkach skarbu państwa, w radach nadzorczych, a nie zawsze są kompetentni. To samo dotyczy mojego syna. Czyni mu się zarzut, że całe życie ciężko pracował razem ze mną. Byłem w Stanach Zjednoczonych, bardzo dużo pieniędzy tam zarobiłem - mówi o stawianych mu przez śledczych zarzutach.