1 listopada mija piąta rocznica śmierci szesnastoletniego chłopca, który został "pomylony z dzikiem", gdy zbierał jabłka w przyszkolnym sadzie. Strzelający myśliwy miał założoną Niebieską Kartę za znęcanie się nad rodziną. Mimo to nie stracił pozwolenia na broń. Projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji, obligujący wszystkich posiadaczy broni do okresowych badań lekarskich i psychologicznych, uzyskał 61 proc. głosów w konsultacjach społecznych. Badania opinii publicznej wykazały zaś niemal 90 proc. poparcie dla wprowadzenia tych zmian w prawie.
W niedzielę wieczorem, w dzień Wszystkich Świętych 2020 r., szesnastoletni Imanali Nurakan, który przyjechał do Polski z Kazachstanu, żeby się uczyć, zbierał z kolegami jabłka w przyszkolnym sadzie. Nagle padły strzały, a po chwili chłopcy usłyszeli odjeżdżający samochód. Imanali został trafiony w brzuch i klatkę piersiową. Żył jeszcze, gdy koledzy nieśli go do internatu. Zmarł jednak zanim przyjechało pogotowie.
Sprawcami był myśliwi i jego kompan. Strzelał emerytowany policjant, który cierpi na zaburzenia związane z kontrolowaniem agresji. Za znęcanie się nad rodziną ma założoną Niebieską Kartę. Mimo to nie stracił legitymacji Polskiego Związku Łowieckiego ani pozwolenia na broń. Towarzyszył mu kolega, kościelny. Wyrok? Dla myśliwego 4 lata i 9 miesięcy pozbawienia wolności oraz 110 tys. nawiązki dla rodziny zmarłego chłopca.