„Od mogiły żołnierza nie odchodzi się ze złamaną duszą. Nie odchodzi się z poczuciem klęski i beznadziejności, ale z niezbitym przekonaniem, że oto wyrosła nowa wartość ducha, wartość nie moja, nie twoja, ale nas wszystkich – wartość należąca do całego Narodu.” Marszałek Edward Rydz Śmigły
Dziś mija 77 rocznica śmierci marszałka Polski Edwarda Rydza - Śmigłego. Marszałek należy do jednych z najbardziej tragicznych postaci w najnowszej historii Polski. Wybitny dowódca podczas wojny z bolszewikami. W styczniu 1919 gen. Rydz-Śmigły zajął Wilno. 8.08. 1919 r. dowodzone przez niego oddziały zajęły Mińsk Litewski. 3.01.1920, wraz z sojuszniczymi oddziałami łotewskimi, zdobył Dyneburg oraz Latgalię, dawne polskie Inflanty. W czasie I wojny światowej oficer I Brygady Legionów Piłsudskiego a po uwięzieniu Komendanta w 1917 r. kierujący walką Polskiej Organizacji Wojskowej POW. Rydzowi Śmigłemu przypadła w 1939 r. rola, która zaważyła na długo na tzw. „czarnej legendzie”. Oskarżenia o nieprzygotowanie państwa do obrony, brak kompetencji w dowodzeniu armią, zła strategia i „ucieczka” z pola walki 17 września 1939 r. to argumenty przeciwko marszałkowi wysuwane przez lata przede wszystkim przez komunistów oraz przez niedobitki środowisk związanych z prawicą narodową. „Miałem trzy rzeczy do wyboru: walczyć, odebrać sobie życie, pójść do niewoli. Walczyć - nie miałem więcej jak pół kompanii - to znaczy skierować z pistoletami na czołgi oficerów sztabowych, dorobek dwudziestolecia teraz tak potrzebny. Odebrać sobie życie - to znaczny stwierdzić przegraną” - powiedział marszałek w grudniu 1939 roku, już na obczyźnie, zwierzając się Melchiorowi Wańkowiczowi.