W połowie kwietnia 1989 roku studenci zaczęli demonstrować w centrum stolicy, domagając się wolności i demokracji.
„Zmarł wielki człowiek, ale jego duch pozostanie z nami" – napisali w poniedziałek w chińskiej sieci społecznościowej Weibo studenci z uniwersytetu w trzymilionowym Nanchangu. Jednak w uroczystościach 30. rocznicy śmierci Hu Yaobanga na tamtejszym cmentarzu wzięło udział tylko około 30 osób.
Jednak gdy go chowano w kwietniu 1989 roku, kondukt pogrzebowy rozciągnął się na kilkanaście kilometrów, budząc konsternację wśród władz. Dwa lata wcześniej Hu został usunięty ze stanowiska szefa rządzącej partii komunistycznej i zmuszony do poniżającej samokrytyki. Wyrzucono go za domaganie się dalszych reform w kraju, przede wszystkim demokratycznych. Lider Chin Deng Xiaoping uważał jednak, że demokracja to zagrożenie komunistycznych rządów.