Przeżyło może 30 osób – te, które po wielu godzinach zdołały się wydostać spod warstwy ziemi i trupów. Zbrodnie takie jak ta były wstępem do Zagłady na skalę przemysłową. Również dlatego, że nazistowscy przywódcy chcieli oszczędzić żołnierzom dyskomfortu związanego z rozstrzeliwaniem kobiet i dzieci.
Mieszkańcy Kijowa z okien widzieli "niekończący się strumień", który "wylewał się z ulicy na chodniki" – tak wyglądały tysiące ludzi, którzy w tamten poniedziałkowy poranek posuwali się ulicą Mielnikowa w stronę cmentarza żydowskiego.
Ogłoszenia – po rosyjsku, ukraińsku i niemiecku – pojawiły się na ulicach kilkadziesiąt godzin wcześniej, w sobotę i niedzielę. Wszyscy kijowscy Żydzi mają się stawić na rogu ulic Mielnikowa i Diegtariowskiej. Poniedziałek 8 rano. "Przesiedlenie". Zabrać dokumenty, pieniądze, kosztowności i ciepłe ubrania. Kto się nie stawi – zostanie rozstrzelany. Kto zajmie pozostawione przez Żydów mieszkania i przywłaszczy sobie ich mienie – zostanie rozstrzelany.