Inflacja, droga energia i amerykański prezydent grożący wycofaniem żołnierzy. Remedium miało być zacieśnienie współpracy politycznej. 10 marca 1975 r. po raz pierwszy zebrała się Rada Europejska.
Sytuacja w Europie w połowie lat 70. nie nastrajała optymistycznie. Przez kontynent przetaczał się kryzys gospodarczy. Tylko we Francji inflacja w 1974 r. wyniosła 13,7 proc. Na domiar złego rosło bezrobocie. Przyczyny tego stanu rzeczy leżały poza Europą, ale to nie uspokajało Europejczyków. Przeciwnie.
Problemy Europy
Najpierw Amerykanie zlikwidowali system z Bretton Woods, który gwarantował stabilne kursy walut w oparciu o dolara wymienialnego na złoto. Niedługo później wojna Jom Kippur skłoniła państwa arabskie do ograniczenia wydobycia ropy, której cena natychmiast podskoczyła. Dla USA czy ZSRR nie był to problem, bo te państwa posiadały własne zasoby, ale dla krajów europejskich, które importowały większość tego surowca, skutek był katastrofalny: wyższe koszty energii spowodowały wzrost cen wszystkich towarów. Doszło do tego, że aby ograniczyć zużycie ropy, władze RFN, Wielkiej Brytanii czy Włoch zakazały używania w niedziele prywatnych samochodów. W Holandii można było pójść do więzienia za wyższe zużycie energii niż wynosił przydział. A Szwecja racjonowała benzynę i olej opałowy. Poszczególne rządy próbowały porozumieć z producentami ropy na własną rękę. Wspólna polityka energetyczna nie istniała.