6 marca 1970 r. na ekrany polskich kin weszła "Sól ziemi czarnej", pierwsza część tryptyku śląskiego. "Przełomowy i być może najważniejszy film, jaki udało mi się zrobić" - ocenił Kazimierz Kutz. "Wcześniejsze moje filmy były rzemiosłem. Sztuka zaczęła się od filmów śląskich" - dodał.
"Film zrobił wrażenie na Śląsku i w całym kraju. Wszystko już o +Soli+ napisano i powiedziano: że film się reżyserowi przyśnił, że Kutz odnalazł w nim swoje korzenie, że Polska dowiedziała się, iż Górny Śląsk nie trafił do niej w ramach jakichś reparacji wojennych, tylko w wyniku powstań, w których Ślązacy krwawo się o Polskę bili" - przypomniał Jan Dziadul blisko pół wieku po premierze filmu ("Polityka", 2018).
"Kalendarz stuknął mi już 38 razy, kiedy zawróciłem na Śląsk, by się z nim zmierzyć" - napisał Kutz w książce pt. "Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko" (1999). "Miałem już swoje konto zawodowe, paru przyjaciół w Warszawie i świadomość piętrzącej się nieautentyczności" - dodał.