70 lat temu, 14 stycznia 1954 r., zmarł gen. Nikodem Sulik, dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty, wchodzącej w skład 2 Korpusu Polskiego. „Kresowy generał zwany przez swych żołnierzy +Tatą+, był szczery, odważny i prostolinijny” – mówi PAP historyk Jerzy Kirszak.
"Generałów mieliśmy wielu, ale ten był wyjątkowy" – powiedział PAP historyk dr hab. Jerzy Kirszak, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej i Wojskowego Biura Historycznego. "Sulik był oficerem pochodzącym z armii carskiej. W okresie międzywojennym dosłużył się stopnia podpułkownika. Nie był oficerem dyplomowanym, a mimo to Inspektor Armii gen. Sosnkowski wyznaczył właśnie jego na dowódcę pułku KOP +Sarny+. Sulik bardzo dobrze sprawdził się na tym stanowisku, zwłaszcza podczas walk z bolszewikami, we wrześniu 1939 roku" – powiedział historyk. "Później włączył się do konspiracji. Wtedy awansował do stopnia pułkownika. Po aresztowaniu przez Sowietów został skazany na karę śmierci. Doczekał jednak tak zwanej amnestii i włączył się w strukturę armii dowodzonej przez generała Andersa. Później, jako dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty, walczył we Włoszech" – dodał.
"Gdy zakończyła się II wojna światowa, wyżsi dowódcy, którzy pozostali na emigracji, pozbawieni byli często środków do życia. Anglicy polskim generałom dowodzącym na froncie dali zapomogi i odprawy. Spośród 15 generałów tylko Sulik odmówił przyjęcia takiej zapomogi, uważając, że on nie walczył dla angielskich pieniędzy tylko za Polskę. Taki właśnie był Sulik – szczery, odważny, prostolinijny, mocno trzymający się swoich poglądów" – podkreślił Kirszak.