6 maja 1945 roku żołnierze 1 Dywizji Pancernej ostatecznie zajęli Wilhelmshaven, bazę niemieckiej marynarki wojennej, która skapitulowała przed Polakami dzień wcześniej. Po 283 dniach walk dywizja gen. Stanisława Maczka zakończyła liczący ok. 1800 kilometrów szlak bojowy.
„Niemcy nie przestały być wrogiem nr 1. Czyż dlatego, że nowy wróg - na odmianę +wróg aliant+ zagroził od wschodu - mamy zapomnieć o wrześniu 1939 r., zburzonej Warszawie, o Oświęcimiu i Dachau? Nie! Jeszcze będziemy się bili w sercu Niemiec. Tej najwyższej żołnierskiej satysfakcji nie może nam odmówić los” – pisał gen. Maczek we wspomnieniach „Od podwody do czołga”.
Jak podkreślił, po obiecującej dla jego żołnierzy jesieni 1944 roku na terenie Belgii i Holandii, a następnie przerwie zimowej, przyszedł czas na smutne wieści z Jałty na Krymie, gdzie tzw. Wielka Trójka zdecydowała o losie Polski. „Wrażenie w wojsku było ogromnie przygnębiające” – zaznaczył dowódca 1 DPanc. Jednocześnie dodał, że polski żołnierz będzie się bił do samego końca. Zawsze jednak – jak podkreślił gen. Maczek już w sierpniu 1944 roku w Normandii – „po rycersku”, czyli z poszanowaniem obowiązującego prawa wojennego.