75 lat temu, 25–26 czerwca 1944 r., pod Osuchami na Zamojszczyźnie rozegrała się największa bitwa partyzancka na terenach polskich w trakcie II wojny światowej. Dla większości partyzantów zakończyła się tragicznie, podobnie jak dla miejscowej ludności.
Pierwsza połowa roku 1944 w relacjach między polskimi partyzantami była okresem bardzo skomplikowanym. Zasadniczo były one napięte, niejednokrotnie dochodziło do mniej lub bardziej drobnych incydentów. Najbardziej iskrzyło na linii Narodowe Siły Zbrojne–Armia Ludowa, ale nie brakło też sporów z generalnie dominującą w terenie Armią Krajową, do czego dochodziła nieprzewidywalna postawa Batalionów Chłopskich. Mówiąc łagodnie – polskie formacje partyzanckie nie przepadały za sobą, co wiązało się tyleż ze sporami ideologicznymi, ile ze sprawami tak fundamentalnymi jak aprowizacja.
W czerwcu 1944 r. sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, bo do granic Polski w błyskawicznym tempie zbliżała się Armia Czerwona. To, że oczekiwali jej partyzanci komunistyczni, było naturalne – AL stanowiła po prostu konspiracyjno-dywersyjne jej ramię. Ale podjęcie w tamtym właśnie momencie zakrojonych na szerszą skalę działań dywersyjnych przeciwko Niemcom leżało również w taktyce wszystkich pozostałych formacji.