80 lat temu, w nocy z 19 na 20 maja 1943 r., w Celestynowie Grupy Szturmowe Szarych Szeregów odbiły 49 więźniów z niemieckiego pociągu. „Akcja pokazała, że harcerze są odważnymi i skutecznymi żołnierzami” – powiedział PAP Rafał Brodacki, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wiosną 1943 r. dowództwo AK otrzymało informację, że przez Warszawę przejeżdżają transporty więźniów z niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Lublin (Majdanek), które są kierowane do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Prawdopodobnie okrężna trasa wynikała z faktu, że w Warszawie dołączano partię więźniów skierowanych do obozu. Pojawił się pomysł ich odbicia. Po rozpoznaniu wykonanym przez pchor. art. Jerzego Zymsa "Wolskiego" wytypowano niewielką stację kolejową Celestynów, położoną 32 km na południowy wschód od stolicy.
"Dojazd do stacji był dogodny, a teren zalesiony. +Wolski+ ustalił, że w Celestynowie pociąg z więźniami zawsze się zatrzymywał, a tzw. więźniarka była doczepiana na końcu składu, co ułatwiało wykonanie akcji. Sprzyjającą okolicznością był także fakt, że zawiadowca stacji był Polakiem. Ok. 300 m od stacji znajdował się komisariat granatowej policji oraz trzyosobowy posterunek wartowniczy. Przed akcją zarekwirowano samochody ciężarowe do ewakuacji odbitych więźniów oraz transportu broni. Kilkanaście godzin przed akcją, 19 maja rano, Tadeusz Zawadzki +Zośka+ oraz Sławomir Maciej Bittner +Maciek+ udali się do Celestynowa na rekonesans. Pojechali tam osobowym Oplem Olympią, którego zdobyto w dniu Akcji pod Arsenałem" - powiedział PAP Rafał Brodacki.