80 lat temu, 19 listopada 1943 r., w niemieckim obozie koncentracyjnym przy ul. Janowskiej we Lwowie wybuchł bunt jego więźniów. Mimo że obóz ten jest miejscem śmierci co najmniej kilkudziesięciu tysięcy Żydów, miejsce to jest niemal zapomniane.
U progu II wojny światowej społeczność żydowska we Lwowie liczyła ok. 100 tys. osób. Żydzi stanowili ponad 30 proc. mieszkańców miasta. 160 tys. Polaków stanowiło ok. 50 proc. mieszkańców. Pozostała część tworzyła barwną mieszankę Ukraińców, Niemców, Ormian i Rosjan. Żydowska społeczność stolicy Galicji była trzecia co do wielkości w Polsce. Społeczność ta była jedną z najlepiej zorganizowanych i najstarszych na ziemiach polskich.
Koniec tego świata rozpoczął się we wrześniu 1939 r. Mimo że wielu Żydów z entuzjazmem witało informację, iż ich miasto nie zostanie zajęte przez Niemców, lecz wojska sowieckie, to doświadczenia kolejnych miesięcy zmieniły ich pogląd. Rekwizycje, nacjonalizacje sklepów i drobnych przedsiębiorstw szybko pokazały im charakter nowej władzy. Żydzi byli również jednymi z ofiar deportacji na wschód prowadzonych aż do czerwca 1941 r. W lipcu 1941 r., gdy do miasta wkraczały oddziały niemieckie, wielu Żydów uważało, że totalitaryzm nazistowski nie jest gorszy od komunistycznego. Nie zdecydowali się więc na ucieczkę na wschód.