Przeszedł do legendy – Arkady Fiedler w swoim „Dywizjonie 303” poświęcił mu cały rozdział zatytułowany „Dzielny Czech”; piosenkę o nim śpiewa Kuba Sienkiewicz. 8 października 1940 r. zginął Josef František, jeden z najbardziej skutecznych pilotów myśliwskich bitwy o Anglię.
„Ów zuchwały Czech wyrodził się ze swego narodu: nie był stateczny i nie był układny. Właściwie wyrodził się ze wszystkich ludzi naszego wieku: miał bujność romantyków, żar średniowiecza i był jak wulkan wyrzucający lawę nie tam, dokąd ludzie przywykli, że wyrzuca. Miał swe własne zbocza i swe własne chody. Takich ludzi jest dziś mało. Tacy ludzie albo giną jako zbrodniarze, albo zostają bohaterami. Józef Frantiszek stał się bohaterem. Gdy hitlerowcy w marcu 1939 roku wkraczali do Pragi, on, czeski sierżant-pilot, był jednym z owej dzielnej garstki, która przeciw gwałtowi czynnie zaprotestowała: porwał samolot i poleciał do Polski” – napisał Fiedler, tworząc przy okazji jeden z mitów II wojny światowej.
Również Witold Urbanowicz (1908-1996) wspominał, że czechosłowaccy lotnicy przylecieli wprost do Dęblina w dniu 19 marca 1939 r., czego miał być świadkiem („Świt zwycięstwa”, 1971). Jednak – jak napisał historyk i publicysta Jacek Kutzner w artykule pt. „Polska legenda czeskiego pilota” („konflikty.pl”, 2012) – „fakt taki nie znajduje żadnego potwierdzenia w źródłach”.