15 czerwca 1934 r. członek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów dokonał w Warszawie zamachu na szefa MSW Bronisława Pierackiego, który w wyniku odniesionych ran zmarł. Jedną z konsekwencji zamachu było utworzenie obozu w Berezie Kartuskiej dla osób podejrzanych o działalność antypaństwową.
Zamach na Bronisława Pierackiego przeprowadzony został przed wejściem do Klubu Towarzyskiego mieszczącego się w Warszawie przy ulicy Foksal. Było to miejsce, do którego przychodziła elita obozu rządzącego. Spotkać w nim można było premiera, ministrów, a także parlamentarzystów Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR).
Okoliczności wydarzeń, które nastąpiły 15 czerwca 1934 r. o godzinie 15.40, tak opisywał prof. Andrzej Garlicki: "Minister Pieracki, który poruszał się bez ochrony, wysiadł z samochodu i skierował się ku wejściu do Klubu, gdzie w otwartych drzwiach stał woźny. (…) Gdy minister zbliżał się do drzwi, podszedł do niego młody mężczyzna, wyjął rewolwer i z bliskiej odległości oddał trzy celne strzały w tył głowy ministra. Następnie odwrócił się i szybkim krokiem się oddalał. Woźny, świadek wydarzenia, podniósł alarm, wówczas zamachowiec zaczął biec, wyrzucając paczkę, którą dotychczas trzymał pod pachą. W pogoń ruszyli przypadkowi przechodnie, goście z Klubu Towarzyskiego, kierowca ministra samochodem oraz dwóch policjantów. Zamachowiec biegł szybko, strzelając co pewien czas, czym skutecznie hamował pościg. Ulicą Kopernika dobiegł do ulicy Szczyglej i tu, przy schodach na Okólnik, zniknął z oczu pogoni". (A. Garlicki "Piękne lata trzydzieste")